czwartek, 25 lipca 2013

Psychodela [2]

I wychodzisz. Łamię się w środku na samą myśl, bo sama. Kilka lat już minęło, nagle pojawia się jedna; jedna osoba, którą przez kilka miesięcy każdy chcę polubić. Akceptuję. Nagle, gdy czuję się zbyt dobrze zaczyna psuć nasze wieloletnie starania, pyk myk, wszystko pryska jak bańki mydlane. Nie uśmiecham się, kim ty jesteś? Piszesz na tym swoim blogu jakieś dziwne rozmyślenia które są skierowane w moją stronę, ale mi tego w twarz nie powiesz. Nie masz odwagi. Pow, pow. Myślę, że wystarczająco w tym tygodniu byłam grzeczna. Wczoraj śmiesznie, gdyby nie pewne rzecz.. pewna przeszkoda; myślę, że o ten wieczór się potoczył całkiem inaczej. Toczę się, staczam się. Byle do soboty. Tak. I bez Ciebie. Zależy mi na Tobie; i to takie słodkie kiedy mi czegoś zabraniasz a po chwili sam pomagasz mi 'to' zrealizować, i leżymy gapimy się w sufit, palcami jeżdżę po twoich plecach, cały czas w głowie mam te dwa słowa, wysyłam myśli w twoją stronę abyś nawet przez chwilę nie wpadł na pomysł aby je wypowiedzieć, i cisza, jakiś śmiech. Przewracasz mnie, a ja myślę 'to ten moment', jednak nie. Boimy się uczuć. Co ty w ogóle do mnie czujesz? Co ja do Ciebie czuję? Nadal się łamię. W środku. Nic nie powiem, nic nie mów. Nie chcę wiedzieć. To wszystko tak szybko, nagle. Ach to dziś, przełom. Dziękuję; a jutro piątek. Sobota dla nas. No proszę, no bądź, nie odchodź. W ogóle dzięki wszystkim ludziom którzy na moje pytanie "dasz mi peta?', 'skręć mi peta' odpowiadają "przecież ty nie palisz". Wierzę w to, trwam w tym. Ciężko mi. Bardzo. Chcę popcorn, chcę się zapaść pod ziemie, znowu nie ogarniam mojego życia. Muszę się trzymać mocno, nic nie okazywać, bo dla niektórych okazywanie uczuć to normalka, nikt na nie zareaguję jakoś specjalnie. Ja muszę swoję emocje trzymać na "smyczy" nie puszczać ich nigdzie, trzymać blisko, w środku, w sobie. I tak problemy, góra problemów. I tak długo oszukiwałam wszystkich-rodzinę, przyjaciół, i tych innych dziwnych ludzi. Do tego w jakim stanie teraz jestem doszłam sama; sama. Bez żadnej pomocy, chociaż wszyscy sądzą, że środki mi bardzo pomogły. Nieważne co z nimi zrobiłam. Nic teraz nie jest ważne. Wszyscy i tak mają wszystko i wszystkich w dupie, do kogo otworzyć buzie? Halo, halo, tu Ja! W ogóle tak super fajnie, czy już mówiłam, że miałam być grzeczna? He, frustracja mnie dopadła, za 70 minut się dowiem wiele; pewnie zbyt wiele, może znowu COŚ stracę. Pow, pow! Najgorsze jest to, że tęsknie za tymi ludźmi i nadal ich kocham. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz