poniedziałek, 1 lipca 2013

nocna rozkmina, part 1




Jest we mnie czasem taka drobna myśl która nachodzi mnie raz na trzy-cztery miesiące, jest to myśl o zmianach i nowych postanowieniach. Uważam, że pierwszy dzień cudownego(!) lipca jest dobrym terminem aby coś nowego zacząć, a o starych nieważnych sprawach po prostu zapomnieć. Piątek (mimo wszystko) tak bardzo otworzył mi oczy na pewną sprawę, że naprawdę już wiem co to znaczy nie doceniać tego co się ma blisko, być ślepym na pewne sprawy który cały czas (!) się dzieją tuż obok. Tak bardzo zamknięte oczy; ale nie, dość, koniec tego, podwijam rękawy biorę się do "roboty". Dużo przede mną pracy nad pewnymi ludzkimi relacjami które chcę uzyskać, nad moim ciałem (tym bardziej, że po dwu dniowej imprezie rodzinnej czuję się jak słoń), nad charakterem (przede wszystkim mieć więcej szacunku co do pewnych spraw, ludzi). Muszę się w końcu "obudzić", ogarnąć! Mam na to dwa miesiące, i naprawdę nie chcę tego spieprzyć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz