czwartek, 28 listopada 2013

3/4

Zdecydowanie najlepszy dzień w tym tygodniu, no pomijając wczorajszy wieczór z moim tłustym chłopakiem, hihihihi :* Czuję zapach męskich perfum, mój brat się gdzieś wybiera. Czekam na zapiekankę z kurczakiem, dawno nic sama sobie do jedzenia nie robiłam, leniwa jestem. Powtórzyłam geografie, chociaż pewnie nic mi to nie da, ale nie będę mieć wyrzutów sumienia, że nawet do atmosfery nie zajrzałam. Jutro Gramofon! Z znajomymi Przemka, ostatnio spędzam z nimi więcej czasu niż z swoimi... Hmm. Źle.

rzygam

środa, 27 listopada 2013

2/4

Dzisiaj to porażka, myślałam, że się rozpłaczę na tej maturce z matmy, serio. Ostatnio zapycham się śmieciowym żarciem znowu, dzisiaj pizza, wczoraj pierogi, białe pieczywo, nawet jem słodkie, co było u mnie wcześniej rzadkością. Do tego jest tak cholernie zimno, że nie ma jak biegać, bo zaraz bym chora była. Zaniedbuję się, muszę zacząć ćwiczyć w domu, czego bardzo nie lubię. Jutro angielski - nie przejmuję się, na pewno nie może być gorzej niż dzisiaj, jesusku. Źle mi z tym wszystkim, weekendzie nadchodź szybciej. Proszę?



wtorek, 26 listopada 2013

1/4

Kubek kawy, ufff. Już po polskim, nie było źle, zaczęłam sama sobie klaskać kiedy zobaczyłam : "Lalka" B.Prus, mina nauczycielki która nas pilnowała? Bezcenna. Wczoraj zaczął padać śnieg, termometry na śląsku pokazują zero stopni. Echs, a jeszcze przedwczoraj na spokojnie w moich kochanych trampeczkach. Przeraża mnie to, że o godzinie szesnastej jest całkiem ciemno, a w wakacje o tej porze wylegiwałam się smażąc gdzieś na polanie czy na Czechowicach; ooo jak jak lubię wspominać tegoroczne wakacje. Coraz bliżej końca semestru, tak wiele do zrobienia. Boję się jutrzejszej matematyki, bardzo. Może się uda, proszę? Chętnie bym zjadła jakieś smaczne lody, no miętowo-czekoladowe, albo wybrała się do kina, jednak mój portfel płaczę, bo bieda as fuck, dosłownie. W sobotę andrzejki, śmiałam się wczoraj z Martą, że będziemy sobie wróżyć która wyjdzie pierwsza za mąż w ten sposób http://www.andrzejki.ezoteria.pl/buty.html , Martę jak to Martę stwierdziła, że weźmię dużo butów. Okej byle przeżyć jutro, potem angielski -easy, i no geografię, czekam z niecierpliwością na weekend! Tak bardzo!

echs :C

czwartek, 21 listopada 2013

luv money party

Achhh, dziś wolne, przymusowe, krew z nosa, niefajnie. Uczyłam się na geografie łącznie jakieś 8 godzin, coś tam wiedziałam, i tak nie poszłam tego pisać, więc dostałam dwie jedynki z góry, jeżeli przygotowanie z tego przedmiotu ma tak wyglądać to ja dziękuję, z jakiej racji mają na tym cierpieć moje oceny jakimi są 5,5+ i 3,(1,1), oj będziemy się kłócić, albo we wtorek będe musiała iść o 14.10 to pisać, wszystko łącznie z litosferą i atmosferą. W przyszłym tygodniu próbne maturki hehe, najbardziej obawiam się matematyki no i wspomnianego wcześniej przedmiotu, angielski pójdzie spoko, przypomnę sobie formy listów, podań, recenzji, zaproszeń itp i będzie ok,  o polski też się nie martwię, czytałam większość lektur no i od czego mam weekend i leksykon maturalny. Ciągle kręci mi się w głowie, i jestem pełna obaw i stresu.


:*

niedziela, 17 listopada 2013

Sunday,coffee, mathematics, geography, a hard week is coming

Aww, szczerze, to nie zastanawiałam się jeszcze nad tym jaką chcę mieć sukienkę na studniówke, buty, dodatki, co dopiero jakiś tam makijaż, ale w tym momencie przypomniało mi się, że przecież w Tk Maxx mogę znaleźć coś super, czego nikt nie będzie miał, buty jak i sukienkę. Muszę wygospodarować trochę czasu w kolejny weekend i się tam przejść. Echs, dwa ostatnie dni takie piękne, w piątek tak miło, wczoraj również, to już nie był wagon beki, tylko magazyn. Po raz setny napiszę, że uwielbiam moich ludzi. W piątek gdy się ogarniałam do wyjścia odwiedziła nas babcia! Nie widziałam się z nią od lipca... Tak to jest jak się zwiedza z dziadkiem całą Polskę i jest się prawie rok w rozjazdach, szaleństwo! Ach, nie umiem przyzwyczaić się do mojej nowej fryzury, trzeba ją układać - nie lubię tego, odrośnie myślę, z 1-2 centymetry i już będzie okej. Na jutro mam tyle do zrobienia, matematyka mnie przerasta, najlepsze to, że za niecałe dwa tygodnie próbne matury, a ja nawet nie zaczęłam powtarzać geo, a we wtorek mam sprawdzian z całej gospodarki i rolnictwa, to jest jakieś 40 stron w książce, boję się, zastanawiałam się nawet wczoraj czy nie wycofać się z tej matury, nie nadążam i podziwiam osoby które biorą 2-3 przedmioty dodatkowe. Potrzebuję dużo motywacji.


wtorek, 12 listopada 2013

racuchy? fuuu

Leci. Dużo obowiązków, mało czasu. Długi weekend na propsie, sobota wojaże po klubach, wyznania Marcina, nieśmiesznie, następnie bardzo zabawnie, kluby, kluby, orzechówka z mlekiem, petko za petkiem, miłe towarzystwo, standardowa spina z Przemo. Sobota dwudziestka Domino, tak bardzo kameralnie, tak bardzo miło, smakowe wódki, drinki, tyle pysznego żarcia, dobra muzyka. Niedziela dzień cwela z Przemo, masterchef, przepis na życie, gala mtv, warsaw shore [*] - porażka, ekipa z newcastle, i spać. Wczoraj? Bieganie z rana jak śmietana, zakwasy w tyłku, nuda, nuda, nuda, matematyka, spanie. No i już dziś szkoła, muszę ogarnąć angielski, potem na piwko, pjona.


wtorek, 5 listopada 2013

SPOKO


Ufff, co do wczorajszego wieczoru bez komentarza, zrobiłam premierę moich butów z kappy do biegania - w końcu chciałam ich użyć w właściwym celu; Kilka minut po dwudziestej ustawiłam się z Martę pod Lidlem i zaczęłyśmy biec w stronę centrum - trasa jakieś 5-6 km; myślałam, że umrę, po 1,5 km nie umiałam złapać powietrza w płuca i miałam mroczki przed oczami, moja kompanka która myślała, że ma gorszą kondycję, biegła dalej, najważniejsze żeby się nie poddawać hihihi, chwila przerwy i do przodu, marsz, bieg, marsz, bieg.. Ok, wracamy, ja jak trup, spocona na maxa, czuję jak mi mięśnie 'wariują'. BEZ JAJ, Nie zależy mi na wadzę, na kilogramach, ale na tym żeby mieć ubite ciało, zawsze chciałam mieć napięte i ładne mięśnie ud, nie jakieś męskie ale takie skromne, damskie. 

Zrobiłam sobie dziś wagary, leżałam w łóżku, oglądałam HP, zjadłam dwa kawałki zimnej pizzy. W międzyczasie ulepiłam pierogi na obiad i zrobiłam pranie. Jutro wycieczka-zawodowa, bez szału; z tej całej wycieczki sprawdzian będę mieć. Awww, okej, spadam do kuchni ogarnąć coś do jedzenia. Ostatnio jem za dużo jogurtów naturalnych i muesli. Muszę to ograniczyć.




piątek, 1 listopada 2013

oh no

Czterysta postów z mojego życia. Tak wiele, a tak naprawdę żadnych konkretów, raczej. Jak wiadomo - nie od dziś, w internecie nikt nie jest bezpieczny, nie warto krytykować, czy oceniać ludzi. Prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw, przez przypadek. Nieważne. Znów jestem przeziębiona, czuję łupanie w plecach,  ledwo co stoję, tylko w pozycji siedzącej jest lepiej. Kompulsom mówię : żegnajcie; dzisiaj już spokój, przeraża mnie to ile jedzenia pochłonęłam wczoraj; echs, co do wczoraj, w szkole byłam przez cztery godziny, najważniejsze lekcje i do domu, sprawdzian z geografii poszedł mi dobrze, chyba nawet bardzo dobrze. Na matematyce powtórka z trygonometrii... Jedyny dział w którym naprawdę nie wiem o co chodzi, a no i jeszcze rachunek podobieństwa, to są dwa działy : czarna magia. Na języku polskim ratowałam tyłek całej klasie z twórczości Kochanowskiego, dziękuję mamie za wspaniały leksykon bez którego bym pewnie nie dała rady z powtórek epok, a tak mam wszystko opisane, wytłumaczone w jednym miejscu. Za projekt zegarka na systemach logistycznych dostałam chyba piątkę, chociaż z ręką na sercu należała mi się szóstka, mój projekt był naprawdę spoko, no i jeszcze mega dobry sam-lot wymyślony przez Michała i Kube. Wieczorem spotkałam się z Martą, jednak.. Pomijając to, że spała i czekałam na nią pod kościołem około trzydziestu minut, nie byłam na nią zła. Potem do Tyśki, Radka i Dominika, podeszliśmy do biedronki, kupiłam sobie Heinekena, posiedzieliśmy, porozmawialiśmy, potem odprowadziłam ich pod Chatke, a z Martą do Przemka i do brata Kaczora. Wypiłam dwa czy tam trzy drinki i przed 23 zwinęliśmy się od niego, widać było, że jego żona chcę już położyć małą Kingę spać, a Kaczor już był tak bardzo śpiący, że już powoli zjeżdżał z sofy, haha. Dzisiaj wstałam jakoś przed godziną jedenastą, znowu się nie wyspałam, tak bardzo nie lubię łóżka Przemka. Siedzę od południa w piżamie, nic nie robię, e narzekam, oglądałam "Forest Gump", i smutno mi bo mam bardzo suchą skórę-jak stara babcia, a do tego mam od ponad tygodnia obok ust ogromnego zajada, czy jak to się tam nazywa, już mam go serdeczne dość. AAAWWW, zapomniałabym w kolejną sobotę jedziemy do Bielska, wygodnie,bo autem Dominika, wracamy w niedziele wieczorem :) huehue, mam nadzieję, że to wypali, nie byłam tam od ferii zimowych! Kubek ciepłego mleka, grahamka z dżemem, Justin Timberlake, łóżko i książka, a potem z moim chłopakiem.