wtorek, 30 kwietnia 2013

Zazwyczaj to zaczyna się przypadkiem patrzysz na mnie, jakoś ukradkiem i nie znaczy nic nie znaczysz dla mnie

Moi lokatorzy chyba mają mnie serdeczne dość; już trzeci dzień słucham Czarny HiFi-Niedopowiedzenia; po sobocie mi się bardzo wkręciło. Dzisiejszy dzień zaplanowany; jutro wyjazd, a ja nadal nie wiem co spakować, echs. Zbiera się na burzę, nie podoba mi się to. Oukej, od jutra reset; totalnie. Telefonu nie biorę, urywam się.

dupa zamiast twarzy, bałagan i nic ciekawego

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Teleportacja na Marsa

Poniedziałeczek. Mama trochę pokrzyczała, siedzę sobie w butach trochę mi gorąco, ale mam taki brud na podłodze, że to KOSMOS. Gdzie jest odkurzacz? Neva mind... Na obiad mięso, a ja mięsa tydzień już nie jadłam.. I ziemniaki, no i o... Mizeria czyli jednak coś co zjem. Wczorajsze ciasto z komunii Denisa przyprawiło mnie o mdłości, ból brzucha i wyrzuty sumienia. Za dużo cukru, za dużo... Jedyne ciasto które mi podchodzi to zwykły sernik i truskawkowe. Muszę zrobić coś w końcu z sobą;
Biblioteko nadchodzę!


niedziela, 28 kwietnia 2013

Running through them NY streets

Trochę dreszcze na plecach; z zimna chyba, bo dosyć chłodno się zrobiło i smutno, przez ten deszcz co pada i pada.. Echs, dobrze, że wczoraj było w miarę okej. Weekend cały na zakręcie, znowu coś się zmienia i czuję kucie w klatce piersiowej bo najgorsze TAKIE wybory i decyzję. Ciasto z truskawkami i dziwne smsy. Piątek? Wesoło było. Wyszłam z domu o 18:00, powrót? 5:10. Nie żałuję, niczego nie żałuję! Może nawet się uśmiecham? Grrr, strach gdzieś tam w środku mimo wszystko jest.
Muszę w końcu zrobić coś konkretnego, tydzień obijania się i nic nie robienia minął tak szybko.


z kiedyś tam; opalona foka, pis joł

czwartek, 25 kwietnia 2013

"Miałem ci powiedzieć kiedy będzie kolejny raz"

Zakupy z moją mamą? K O S Z M A R. Nigdy więcej; nóżki odpadają, nerwów przybyło, nawet lody malinowo-cytrynowe nie pomagają, talerz frytek też nie. Chyba zaparzę sobie kawy; mocnej, dobrej, czarnej.
Dziś ubrałam mój kosmos na nogi, spoko. Posiedziałam na starówce; spotkałam trochę znajomych. Zaraz idę wziąć kąpiel, a przed 20 przyjeżdża Dagmara. Szczerze? Nic mi się nie chcę; Aw, jutro muszę odwiedzić moją szkołę w końcu i oddać umowę.  Pogoda jest D O S K O N A Ł A.






środa, 24 kwietnia 2013

sick tune

Dzisiaj kolejny dzień; z uśmiechem na twarzy nawet. Jedna osoba, a takie zaskoczenie. Szkoda, że traktowała mnie wcześniej oschło, ale przynajmniej na nic się nie nastawiłam i nie nastawiam; nie wiem czy to zdanie ma jakikolwiek sens, ale jest we mnie dużo pozytywnej energii. Pogoda jest cudowna. Czwartek i piątek zaplanowany; celulitis znika, więc w majówkę na plaży BODAJŻE się pokażę w stroju kąpielowym (to jest naprawdę odważne posunięcie jeżeli chodzi o paradowanie pół nago przy moich znajomych i obcych). Stwierdzam, że "zdrowszy" tryb życia się opłaca; białego pieczywa nie jem już wcale, nie mówiąc o cukrze, ziemniakach, coca-coli, soli, maśle. O ja, ja taka porządna, ja ćwicząca, biegająca, pływająca itepe; aż mama się zdziwiła i przyłączyła do mnie. Fajnie tak; w dwójkę raźniej. I pomyśleć,że 1,5 roku temu ważyłam dokładnie 7,2 kilograma więcej... OHYDA. Echs możliwe, że zakupię jutro sukienkę, na którą polowałam dosyć długo; Kolor jest idealny, krój też.. Pozostaję jedno - jak się będę w niej czuć i wyglądać. Peace and love!


zdjęcie pt: "Mamy czym palić w kominku!"

wtorek, 23 kwietnia 2013

Oburzenie na fejsbuniu

Ta możliwe, że moje zdjęcie na fejsbuniu może wywołać super, wielką sensację. Ach pewnie znajome nazwą mnie "szmaciurką", ale myślę, że jest mega pozytywne i idealnie nadaję się na profilowe, a co! Drugi dzień obijania zleciał na gotowaniu obiadu, i dwukrotnym wyjściu z psem. Marta jest leniem, nie chcę biegać, nie odezwała się; mhmm, jej sprawa. Chciałam być miła i towarzyszyć jej, bo jak wiadomo uwielbiam ruch, ale cóż, sama prosić się nie będę. O dwudziestej na jakiś trip z Radziem; połazimy tu i tam; obgadamy to i tamto. Spadam wypić sok pomidorowy i zjeść jakieś kanapeczki, miłego wieczoru!



poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Bang the door

Jak ja nie lubię spędzać bezsensownie czasu; a najlepsze to, że dziś to dopiero pierwszy dzień z czterech tygodni; chociaż jak wiadomo ostatni z nich spędzam na solidnym "kuciu" z matematyki. Z rana musiałam wstać, wyjść na dwór z psem, wyczesać. Potem jakoś się pozbierałam do kupy, i już musiałam (chociaż nie...) jechać do centrum. Spotkałam się z Dagmarą około dwunastej, lody,park. Next forum, już w komplecie (z Dominikiem). Nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi, a może przykuło, ale fundusze skromne, iż odkładam na wyjazd na Pławnowice; podobno w majówkę ma być deszczowo, a do tego burze ,ale ja jestem dobrej myśli i patrząc na przestrzeń czasu jaka nas dzieli od tego wyjazdu może się wiele zmienić. Thanks god, mamy 3 auta załatwione; Wizja podróży w bagażniku chyba nie zachwyca nikogo? Frank Ocean cały dzień na słuchawkach, trochę (dobra też dużo) Weezego; Miałam iść z Martą biegać, ale biedna źle się czuję, więc jutro idziemy. Nawet sobie z tego powodu legginsy zakupiłam, bo dresiwo ekhem spodnie dresikowe zostawiłam w szafce szkolnej, a nie chcę mi się po prostu tam specjalnie po nie jechać i spotkać TYCH WSZYSTKICH WSPANIAŁYCH LUDZI TAM ZGROMADZONYCH.

Dzisiejsze z Nowaczkiem przed Forum.

niedziela, 21 kwietnia 2013

GUARANINA

Dzisiaj? Cudowny dzień, aż dech zapiera; czy coś w tym stylu.Ja kocham moich przyjaciół, serio. Nie wiem jakbym ogarnęła cokolwiek bez nich. WSZYSCY WIEDZĄ O CO CHODZI. Tak, dziś pierwszy raz od stu lat (hehehe) robiłam jakiekolwiek zdjęcia. Poczułam aparat w rąsi. Chcę mi się; zachciało mi się. Jutro wszystko ogarnę i będzie czym się dzielić na tym skromnym (beznadziejnym) blogu. Dobranoc!


dobry mudzin co nie? 
zdjęcie z mojego ulubionego ajfona z moją ulubioną DagEn.

Nie mam pieniędzy, ale kupię sobie ajfona


Ludzie mnie zaskakują. Gdy ja stwierdzam brak pieniędzy to nie kupuję worka ubrań, dwudziestu par butów, karnetu na siłownie i basen.
Ach, tak jestem zazdrosna ponieważ nie mogę tak o "wyskoczyć na szoping z mamusią" która bez problemu kupi mi kolejne rzeczy o których zapomnę po tygodniu, ponieważ zgubią się w stercie ubrań w szafie z dziesięcioma półkami i pięcioma szufladami. Wszystko wiesz jest okej, spoko; kupuj sobie rzeczy, jedź na Wyspy Kanaryjskie, kup ajfona piątke za dwa i pół tysiąca złotych, tylko proszę nie narzekaj wcześniej, że masz źle w domu czy nie masz pieniędzy aby kupić sobie za własne drobne balsamu do ciała, po czym idziesz do matki która kupuję ci perfumy d&g za ponad dwieście złotych. Peace!


sobota, 20 kwietnia 2013

(powroty,zawroty,przewroty) woah.

Pieczenie ciast-bananowych,czekoladowych,orzechowych wywołuję u mnie ostatnio radość. Gdzie, Ja? Gosiak w kuchni? Która nawet nie potrafi doprowadzić do tego aby sos był gęsty, że niby Ja w kuchni? A no tak, bo dla mnie pieczenie jest szybkie i nie trzeba wiele sprzątać. Początek moich cukierniczych zdolności był dosyć średni.. Za dużo cukru, za mało mąki, jedno jajko zamiast dwóch; ponieważ nie piekłam jeszcze według jakiekolwiek przepisu musiałam kombinować sama. Ach ile śmiechu miała mama gdy z ciasta upiekł się placek, do tego za słodki, bo zapomniałam, że dodając mleko które jest samo w sobie słodkie-wsypuję mniej cukru. OKEJ nieważne, naprawdę, teraz mi wszystko idzie dosyć gładko. Nawet zakupiłam sobie silikonowe foremki na muffiny; robię masę do tak zwanego 'tofika', wiem jak odpowiednio namoczyć ciasto ponczem.  Kolejne wyzwanie? Nauczyć się robić lody waniliowe i deser tiramisu. Mam wanilię, mam serek mascarpone, więc znikam do kuchni. Polecam pieczenie na odprężenie! A do tego hektolitry zielonej herbaty która po takiej dawce słodyczy doprowadzi wasz organizm do normalnego trybu... Peace!