niedziela, 28 kwietnia 2013

Running through them NY streets

Trochę dreszcze na plecach; z zimna chyba, bo dosyć chłodno się zrobiło i smutno, przez ten deszcz co pada i pada.. Echs, dobrze, że wczoraj było w miarę okej. Weekend cały na zakręcie, znowu coś się zmienia i czuję kucie w klatce piersiowej bo najgorsze TAKIE wybory i decyzję. Ciasto z truskawkami i dziwne smsy. Piątek? Wesoło było. Wyszłam z domu o 18:00, powrót? 5:10. Nie żałuję, niczego nie żałuję! Może nawet się uśmiecham? Grrr, strach gdzieś tam w środku mimo wszystko jest.
Muszę w końcu zrobić coś konkretnego, tydzień obijania się i nic nie robienia minął tak szybko.


z kiedyś tam; opalona foka, pis joł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz