sobota, 1 lutego 2014

Ostatni, porządny weekend ferii

Tak jak wyżej; siedzę sama w domu, nawet brata nie ma, pojechał do kina. Nie mam do kogo się odezwać, każdy gdzieś tam, coś tam. Rozmawiałam z Martą przez telefon po czym urwało, chciałam oddzwonić, ale ma wyłączony telefon czyli po prostu jej padł. Źle się czuję, jestem dość przeziębiona; od czwartku na tabletkach i napojach rozgrzewających. Jest oczywiście lepiej. Dosyć sporo dziś wsunęłam, tosty moja miłość, majonez i zupa pomidorowa. Wczoraj z chłopakami pierw u Kaczora, potem do Sejf klubu, my za niedługo z Martą będziemy miały tam kartę stałego klienta, spoko! Spałam u Przemo, wstaliśmy po 11, nie umiałam się zebrać do domu, ale jakoś się doturlałam i do tej pory na zmianę jadłam i spałam, komputer, tv. BOŻE NIECH SIĘ COŚ WYDARZY; usycham z nudów.