niedziela, 31 sierpnia 2014

zoo

Wybraliśmy się wczoraj do zoo; oczywiście mistrz fotografii (czyt.ja) miałam drugi raz w te wakacje (a przypominam, że mam je od 25 kwietnia) aparat w dłoni; jakoś nie było okazji ani motywacji do robienia zdjęć, ugh; dodam,że zapomniałam świeżych baterii i ciągnęłam na końcówce starych, więc zdjęć nie ma jakoś oszałamiająco dużo, no ale coś tam jednak jest. Typowo na po piątkowym kacu, ALE CO JA NIE DAM RADY.

















niedziela, 24 sierpnia 2014

seven days, rogalik; ooops

Dwa tygodnie temu w piątek miało być cudownie; no i było, pomijając poranną wizyte w szpitalu Dagmary z skręceniem trzeciego stopnia i mojego powrotu o 13 do domu . Sobota o dziwo w towarzystwie jakiego bym się nie spodziewała, weselna wódka, weselny klimat tak się zaczyna, i tak jakoś wyszło że tamten weekend nieprzespany w domu, i czułam się w niedziele wieczorem w swoim łóżku bardzo awkward. Poniedziałek znów u kaleki, Dagmarki; w środe bo nuda to forever alone zakupy. Czwartek cały przesiedziałam znów u Dagmarki, ogarnęłam włosy, podcięłam, zrobiłam z lewej strony ombre. Na piątek miałam grafik, 16:30 do 18:30 z Martą, 18:30-20:30 Kuba, 20:30-3:30 do Strzałkowskich, przyjechało Bielsko, było tak bardzo super,aaaaa; 3:30-5:30 Sośnica z chłopakami. A wczoraj dwanaście godzin oglądałam telewizje, a konkretnie MTV, i stwierdzam, że mam zajebiście fascynujące życie. Wiki zasuwa w chodziku i budzi mojego brata, uroczo. Ide czytać.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Baby I'm wasted; all I wanna do is drive home to you; baby I'm faded; all I wanna do is take you downtown

Czekam na ważnego mejla; ważnego dla mnie. Z ciekawą historią; życie człowieka tak bardzo barwne. Śmiech, łzy. Końce i niby lepsze początki. Dzisiaj wybierając się do chłopaków pomalowałam mocniej oczy; na codzień nie nakładam cieni czy kredki; zauważył to tylko jeden, ugh z góry wiadomo który i z góry wiadomo, że nie ten który bym chciała aby zauważył. W zeszłym tygodniu byliśmy w Trzebinie, Chechle i Krakowie i robiliśmy tam takie rzeczy o których nie mogę pisać w internetach. Hihih, jestem takim szalonym... Szalonym studentem. A piąteczek będzie cudowny.


środa, 6 sierpnia 2014

Każdy ma swoje pięć minut.

Idealny; idealny pedicure; fioletowe paznokcie, zadbane stopy, no więc mogę jechać w piątek do Trzebiny pod namioty. Zeszły tydzień spędziłam u dziadków; wylegiwałam się nad basenem, żarłam śmieciowe jedzenie i popijałam dziadkowy bimber; wieczorami czytałam,albo spotykałam się z znajomymi; miło było zobaczyć ich twarze po roku; niby rok, a niekończące się rozmowy, wypad do Opola, świetna impreza, i te poranne powroty. 4:58 wschód słońca, 4:34 wschód słońca; Niedziela w Raciborzu, uśmiechy, rodzinne spotkanie; i powrót, trochę smutek; jakaś myśl, że znów te gliwickie twarze, ale z drugiej strony radość, że zobaczy się te swoje ukochane japska; trochę jeszcze przed nami; wyżej wspomniana Trzebina, Bielsko-Biała i wyczekiwane od kilku miesięcy UFO-BUFO. Can't wait.