środa, 6 sierpnia 2014

Każdy ma swoje pięć minut.

Idealny; idealny pedicure; fioletowe paznokcie, zadbane stopy, no więc mogę jechać w piątek do Trzebiny pod namioty. Zeszły tydzień spędziłam u dziadków; wylegiwałam się nad basenem, żarłam śmieciowe jedzenie i popijałam dziadkowy bimber; wieczorami czytałam,albo spotykałam się z znajomymi; miło było zobaczyć ich twarze po roku; niby rok, a niekończące się rozmowy, wypad do Opola, świetna impreza, i te poranne powroty. 4:58 wschód słońca, 4:34 wschód słońca; Niedziela w Raciborzu, uśmiechy, rodzinne spotkanie; i powrót, trochę smutek; jakaś myśl, że znów te gliwickie twarze, ale z drugiej strony radość, że zobaczy się te swoje ukochane japska; trochę jeszcze przed nami; wyżej wspomniana Trzebina, Bielsko-Biała i wyczekiwane od kilku miesięcy UFO-BUFO. Can't wait.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz