środa, 27 listopada 2013

2/4

Dzisiaj to porażka, myślałam, że się rozpłaczę na tej maturce z matmy, serio. Ostatnio zapycham się śmieciowym żarciem znowu, dzisiaj pizza, wczoraj pierogi, białe pieczywo, nawet jem słodkie, co było u mnie wcześniej rzadkością. Do tego jest tak cholernie zimno, że nie ma jak biegać, bo zaraz bym chora była. Zaniedbuję się, muszę zacząć ćwiczyć w domu, czego bardzo nie lubię. Jutro angielski - nie przejmuję się, na pewno nie może być gorzej niż dzisiaj, jesusku. Źle mi z tym wszystkim, weekendzie nadchodź szybciej. Proszę?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz