sobota, 3 marca 2012

nawet nie dajesz mi szans, by się do Ciebie zbliżyć.

Na szczęście zakupiono kubeł lodów, dziękuję. Wczorajsze/dzisiejsze wojaże po naszym kochanym Śląsku, zakończyły się porannym kacem. Zabawną sytuacją było wybieranie chrupek w biedronce, gdy wszystko wiruje, a policzenie 15 groszy jest nie lada wyzwaniem. Powrót do domu, gastro faza, pochłonięcie żeberek z obiadu, wzrok mamy, a o 22:00 kolejny wypad. Grzeczny powrót o 1:00 i sen. Pobudeczka o 5 rano, ale nie będę o tym pisać, to znaczy moim braciszku, hot czternastce który osiągnął szczyt szczytów. Gratulacje. Czemu po domu unosi się zapach czipsów paprykowych? Na obiad krokiety z barszczem, na bogato. Przyszły tydzień mnie przeraża, kilka sprawdzianów i dużo zadania domowego, ale zabiorę się za to później... Dużo później. Stwierdzam, że w końcu muszę ruszyć mój leniwy tyłek i iść zrobić dowód. Na co czekam? Przecież zdjęcie już dawno mam. O chrystusku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz