środa, 29 lutego 2012

Opalone przez słońce*, wydamane przez życie*

Wracając dziś do domu linią numer 32, na przystanku przy ulicy Mikołowskiej wsiadły dwie dziewczyny. Na początku nie zwróciłam na nie zbyt dużej uwagi, prócz na opadający tynk z ich twarzy i różową bluzę jednej z nich. Usiadły na samym tyle, na początku stałam i usłyszałam muzykę, myślę sobie "fajnie, kierowca puścił radio lepiej będzie się wracać". Gdy miejsce się zwolniło pozwoliłam sobie usiąść, dwie młode i piękne otynkowane dziewczyny przesiadły się po przeciwnej stronie ode mnie. Wtedy mogłam im się uważnie przyjżeć i posłuchać interlokucji owych Panien. Dodam, że muzyka którą zdawało mi się, że puszcza pan kierowca była puszczana przez nie, no cóż nie stać na słuchawki, rozumiem. Dźwięki gówna czyt. techna rozbrzmiewały po całym autobusie, a młody chłopak stojący na przeciwko mruczał coś pod nosem, tak jakby "ja pierdole". Zapatrzona w okno,wysłuchiwałam jaki kto ma z pasażerów "ryj" i kto jak jest ubrany. Wstając i wychodząc rzuciłam ostatni raz na nie kontem oka i poprosiłam w głębi serca żebym już nigdy nie musiała do domu wracać w takim towarzystwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz