czwartek, 6 grudnia 2012

Mikołaj jou

Bezpieczne picie wódeczki na rynku (sprite) .

Dobra trochę mi się tęskni, i trochę już czasu mija od cudownego wypadu do Bielska i spania w mega wygodnym łóżku, kiedy to Domino spał na ziemi,a Dag i Bartuś na materacu, pomijając to, że Bartek zrzucił Dag i biedna też spała na ziemi. Nadal jestem blada, chyba to pokocham, teraz wszyscy się opalają na solarium i są śmiesznie pomarańczowi, so sweet! Gwarkowe pokolenie! W tamten piątek karaoke w Big Blue z Radziem i Aśką, taka tam akcja z kelnerką, ale spoko, grzecznie, nie wyrzucili nas. Na koniec cudowne 'siabadaaaa mydeeełko faaaaa'. Tsa! Jutro też chciałam iść, ale to jak zawsze spontan! Dzisiaj Mikołaj to jakieś tam pieniądze wpadły w łapki... Jutro po szkole muszę skoczyć do Rossmana bo mój magiczny Carmex (tak magiczny! Przyciąga!) się skończył :< Zmieniam internet, na z cyfrowego polsatu... znaczy no mamy decyzja, nie wiem co to będzie, mam nadzieję, że będzie lepszy. Uhm.  No cóż, powiem... w szkole lepiej, mam dość, ale pocieszam się tym, że jeszcze dwa tygodnie... 20.12 mają być wystawione oceny, na szczęście geografia i matematyka ogarnięte. Mam się uśmiechnąć? Czy coś tam... Oks, lecę do Karo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz