czwartek, 27 grudnia 2012

I could be the one.

Totalny odlot. Dzisiaj rano wstałam, powolnym krokiem do kuchni, duża kawa, jabłko, minęło wystarczająco dużo czasu aby się obudzić, kąpiel, suszenie włosów, makijaż, ciuchy - z trzy razy się przebierałam, a tam! Na przystanek, do Dag, wysiadam a tu deszcz, bardzo dużo deszczu. Szybko w 669 i na Wrocławską, rossman, kosmetyki, potem CH FORUM, zawiodłam się niesamowicie. Obeszłyśmy 4 razy wszystko w koło, badum tss! Kupiłam spodnie, a Dagmara sukienkę. I to na tyle. Jestem tak poruszona i zawiedziona, że nic więcej sobie nie kupiłam, nawet nie zauważałam już potem ciemnoskórych mężczyzn którzy zawsze poruszali i poruszać będą dosyć mocno moje serducho. Agrrr, za kilka dni sylwester, nie chcę mi się jednak. Aww. jutro na koncert, brudny-zabrzański raaap! Byle mama Dag się zgodziła, bo sama przecież nie pojadę. Trzymam kciukensy, chociaż głęboko tam w środku w to wątpie. Tak bardzo chcę jechać. Chillout! ;-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz