czwartek, 7 lipca 2011

fat, fat, fat.



Cześć niby waga pokazuje te 55 kg z czymś na 168 cm wzrostu, ale ja nadal czuję się grubo. Boże. Od dziś chyba znowu zacznę ćwiczyć, 10 minut ćwiczeń a rezultaty są duże - zawsze. Pomijając to, że jest gorąco i nie chcę mi się jeść.
O tak! Wczoraj dwie kanapki z pomidorem, a w kinie paczka chrupek. Świetnie.
A dzisiaj jak na razie zjadłam kisiel. No nie no... Wcześniej jadłam normalnie frytki, mięso itd.
I chudłam - ćwicząc. Muszę zacząć normalnie jeść. Ech, na dodatek przez ten okres czuję się taka pełna... A mama znowu panikuję... Muszę się zebrać i iść kupić obiad... Ta obiad? Hm, hm co by tu zjeść? Zupę z proszku... Ja na prawdę nie mam na nic ochoty.
Dziwnie. Dobra, trzeba się zebrać i wszystko ogarnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz