wtorek, 5 lipca 2011

cześć. mam tysiące pytań, a tak mało zalet. Prawnik z LA.




Kiss. Dziś wspaniały dzień, wspaniała pogoda. Rano posprzątałam dom, umyłam stos naczyń i wyniosłam śmieci, potem się okazało, że Kari nie jedzie ze mną do Martyny. Bum. Przesiedziałam pół dnia przed komputerem, a potem idąc na przystanek wstąpiłam po Karolinę, bo miała mój znaczy... Oli parasol, okazało się,że jednak jedzie ;3 Czekałyśmy moment na Martynę pod Kebabem, a potem przeszłyśmy przez całe Zwycięstwa w stronę Pl krakowskiego, okazało się, że obok Placu Krakowskiego przebudowują Biedronkę... I jest zamknięta, a miałyśmy taką wielką okazję na czipsy i na BE POWER *love*.
No to z powrotem na Plac Piastów obok którego jest druga Biedronka... Nogi mi do tyłka właziły. Mega.
Żeby znowu nie robić tylu kilosów, poszłyśmy do Parku Szopena i siedziałyśmy tam z 2 godziny, zrobiłam kilka zdjęć, ale nie wyszły dobre, bo było już po 18:00, więc światło nie sprzyjało robieniu zdjęć. ;c
Każda z Nas, oczywiście taka mądra, że kupiła sobie po litrze BE POWER i paczce dużych chrupek których i tak całych nie zjadłyśmy. Obgadałyśmy wszystko, Martyna opowiedziała o swojej pracy. Jak musiała harować cały tydzień z Justyną, za głupie 300 zł.
Około 20:00 poszłyśmy na Pl Krakowski <3 O boże, jak ja kocham tam chodzić <3 *znajduję się tam skate park* spotkałyśmy Krzyśka i Bediego ;3 gadka szmatka i nagle było grubo po 21, jakoś około 22 byłam w domu. Kari mi przed chwilą przyniosła lokówkę. Zrobię sobie loki jutro ;3 Loki są seksi. Sexy.
A! I wygram jutro 3 piwa, bo założyłam się z koleżankami, że nie pocałuję się z Robertem, a one obstawiają, że tak. Boję się jutra, zawsze jest o czym z nim gadać, ech przecież idziemy do kina ... w kinie się nie rozmawia! Przepraszam ! Idę na FILM do KINA. No, tak miało być.
Jutro muszę uprzedzić mamę, że będę po 22. Po wczorajszym rozwodzie, mówiła, że będzie na to wyczulona. Chcę normalnie żyć, nie chcę mieć problemów. Czy ja wspominałam, że sąd mi przyznał na pół roku kuratora? Nie? No, więc to sprawka mojego ojca,  z którym nie rozmawiam już 2 lata. Jak to on powiedział... eee... `CÓRKA ROBI IMPREZY NA KTÓRYCH ALKOHOL LEJĘ SIĘ STRUMIENIAMI`, no ba... bo On wie, bo on widział... Jeszcze tekst, że moja mama utrudnia z Nim ,mi i bratu kontakty... Ja się pytam? Jakie kontakty?
Smutno mi, i wyjaśniam moje rozżalenie w ostatniej notce. "Pani córka ma szczęście za pół roku będzie pełnoletnia". Nie rusza mnie to, chcę żyć jak dawniej, nie chcę się ograniczać. Boję się...

damn. 23:40

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz