niedziela, 4 grudnia 2011

W tym tygodniu finiszujemy.
Minęły, minęły te dwa cholerne dni. Koniec kręcenia się w kółko, tarzania w piaskownicy "jesteśmy nad morzem", biegania boso po placu zabaw. Głupie. Nie do końca boso, bo ja skarpetki miałam.
I dużo niezdrowego jedzenia, i dużo piwa. I piątkowe szumy w głowie, "rozściel mi łóżko".  Sobotnie wywody moich kolegów "chcę się lizać, seksu, boli mnie gardło, nerki, nie umiem spać, ciągle się budzę, oglądam skinsów, chcę dziewczynę, chcę tatuaż, kolczyk chcę, pooglądajmy mtv, licealne ciążę, puknij się ze mną butelką, pamiętniki z wakacji są fajne, chodź ze mną na zakupy, co mam kupić koleżance, a co koledze na mikołaja". Serio z facetami gorzej niż z babami, a na nas gadają. OU. I tak sobie siedź z trzema i słuchaj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz