Piątek... Boże wybacz! Wieczór z Joanną się posypał, bo zachorowała, ale od czego ma się kochanych kolegów? Alkohol był tani, ale lał się strumieniami. Trochę śmiechu, trochę żalu. HALO HALO połączenie z Bielskiem, telefonicznie oczywiście. Dzisiaj lazy day; zwykła sobota. Pewnie coś się jeszcze wydarzy, lol. Mam ochotę na śmieciowe jedzenie którego nie ma w moim domu. Potrzebuję pieniędzy, i zielonej herbaty, wyruszam do kuchni! Pjooona!
tymczasem w moim pokoju...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz