poniedziałek, 23 grudnia 2013

spowiedź prawie dwudziestoletniego gimbusa.

Jutro już wigilia, a ja w lodówce mam jedynie śledzie w oleju, totalnie nikt w tym roku nie ma do tego wszystkiego głowy, ciekawe czemu? Czyżby przez Wiki? Hihihi. Mama już mnie poinformowała, że jutro z bratem idziemy na zakupy świąteczne, a dziś w Forum się śmiałam z Dag, że wszyscy oczywiście przypomnieli sobie o świętach w ostatnim momencie. Kupiłam mamie pod choinkę SKARPETKI, tak skarpetki, z snoppym, w croppie; kosmetyki ma, biżuterie też, słodkiego nie może jeść, więc no... skarpetki zawsze się przydadzą! Jeny, dostałam dziś kolejny super prezent, od Dag; Grafikę w formie obrazu i piękne cienie do powiek, z czego się bardzo cieszę, ponieważ moje kochane cienie które mam już 17 miesięcy powoli się kończą, cud, że jeszcze nie straciły daty ważności. Bardzo smuci mnie fakt, że dostanę okres w dniu studniówki, czyli za 11 dni i już wychodzą mi syfki... Nie chcę się tapetować, przecież i tak ten makijaż w połowie imprezy mi spłynie z twarzy, co ja mam z tym zrobić. Już widzę siebie, w tej obcisłej, małej czarnej i wystający, wydęty brzuch. Wczorajszy wieczór spędziłam z moim kochanym chłopakiem, który kupił łóżko sypialniane i w końcu wyrzucił tą niewygodną, jednoosobową kanapę, od której było lepsze nawet spanie na ziemi, pozdrawiam. Teraz mamy łoże iście królewskie, możemy się turlać, leżeć w poprzek, na skos, i nie muszę się martwić, że obudzę się rano z tułowiem na łóżku, a nogami na podłodze. Nvm! Nie dociera do mnie, że już koniec roku który przecież (!) się dopiero co zaczął; był on dosyć zakręconym rokiem, pełnym miłych jak i mega przykrych chwil, dużo osób straciło do mnie zaufanie, ja do nich również, wieloletnie "przyjaźnie" się rozpadły i okazało się kto jest serio fair, mimo kilku (KILKUDZIESIĘCIU) krzywych akcji. W styczniu skończyłam moje ostatnie -naście, nie dochodzi do mnie, że za niespełna kilka dni będą moje dwudzieste urodziny, nie chcę dorastać, naprawdę, nie chcę kończyć szkoły, przecież jest tak dobrze, wstaję rano, jadę do szkoły, obijam się przez osiem godzin, a potem co ? Co po szkole? Studia, praca? Ale gdzie? Ale co? Ale jak? Będzie trzeba się stać naprawdę odpowiedzialnym za siebie, za własną przyszłość. Od połowy kwietnia (w kwietniu dowiedziałam się, że moja mama jest w ciąży, spanikowałam, płakałam, nienawidziłam jej) do połowy maja były praktyki, pamiętam, że jeszcze wtedy było bardzo okej między mną, a ludźmi ze szkoły, spotykałam się z moimi ówczesnymi "przyjaciółkami", potem czerwiec, jakieś spiny, bardzo dużo kłótni, bardzo dużo płaczu. No i wakacje. 28 czerwca przyszedł do mnie Przemek, Radek i Dominik opijać urodziny Przemka które miał oficjalnie 25, pamiętam, że to była środa, a on pracował, więc odbiliśmy to sobie w piątek; piliśmy u mnie, potem skoczyliśmy około 23:00 do Melona na urodziny; Melon jak Melon, zaczął się do mnie kleić, echs; Przemek to zauważył i napisał mi sms'a czy spadamy, siedząc obok mnie haha; poszliśmy do mnie, pamiętam miałam wolny domm i nic, siedzieliśmy, słuchaliśmy muzyki i zasnęliśmy, nawet nei przytulając się. Rano obudziłam go przed dziewiątą, że musi spadać do domu, bo nie wiem kiedy moja mama będzie, pamiętam pomyślałam "echs, szkoda, pewnie już nigdy nie spędzimy razem tak fajnego wieczoru"; myliłam się, tydzień później, dokładnie 5 lipca umówiłam się z nim o 22:30 na piwo, na placu zabaw, pamiętam chciałam być taka SUPER, ładny mejkap, ciuchy i spray na komary... bardzo dużo sprayu na komary który tak śmierdział (!!!!), kilka minut po godzinie pierwszej Przemek mi powiedział, że chcę być moim chłopakiem, ja mu na to, że chcę być jego dziewczyną, no i mnie pocałował. Za niedługo minie nam pół roku, to chyba najlepsza rzecz, aaa OSOBA która mnie spotkała. DZIĘKI! Wakacje? Reszta wakacji była miła, pokłóciłam się raz z moimi przyjaciółmi, zakumplowałam z Martą (...), spędzałam dużo czasu właśnie z Dag i Martę, dzień w dzień rozmowy, dużo opalania, jakieś wypady nad wodę, dużo piwkowania, bardzo dużo pozytywnej energii, niezapomniane wakacyjne ŚRODY. Tak bardzo chciałam, żeby te wakacje trwały wiecznie, bałam się powrotu do szkoły, bo nie miałam tam nikogo? Nikogo. Z wszystkimi pokłócona, uznana za fałszywą, bałam się, cholernie się bałam tego powrotu, chociaż z Kari było już lepiej; z Kari to zawsze było tak, że chociaż odwalałyśmy sobie niezłe gówno, nieraz to jakoś zawsze po pewnym czasie wszystko było okay, przecież znamy się od pierwszej gimnazjum i wiemy o sobie wszystko, tak wszystko. UF, na szczęście po miesiącu powrotu do szkoły  z Kari było dobrze i jest nadal; zakumplowałam się jeszcze z Anią z klasy i zaczęłam rozmawiać z ludźmi ze wsi... Po czterech latach.. Tak po czterech latach bycia razem w klasie, poznałam wszystkich ludzi z obrzeży Gliwic, i okazali się super, naprawdę. Ach ta mentalność mieszczucha. W październiku były mega fajne urodziny Dagmary i Bartka, w listopadzie Dominika. W listopadzie były również próbne matury, które poszły mi spoko. Zaraz nastał grudzień, pogoń za ocenami, szkoła, dom, szkoła, dom; życie od piątku do piątku. Ach zapomniałabym, w ciągu tego roku bardzo dużo ćwiczyłam, ograniczyłam śmieciowe żarcie, ogólnie od samego "początku" ubyło mi jakieś 10 kg, trwało to dwa lata, po czym zostałam oskarżona o bulimie, przeżyłam te ploty. Porażka. Grudzień... JEZU TO JUŻ KONIEC. Urodziła się moja siostra, dokładnie 5 dni temu, nazywa się Wiktoria Danuta, ma 55cm i waży 3,8kg, ma ciemną karancje, czarne włosy, na razie szare oczy, ale pewnie będzie miała ciemno-brązowe, jest mega śliczna, nie to co inne brzydkie noworodki, nie oszukujmy się. Chciałam zrzucić zdjęcia z aparatu i pochwalić się nią w internecie, ale zrobię to jutro, ponieważ muszę iść kupić baterie. Nie mam zielonego pojęcia jak spędze sylwestra, obawiam się, że w łóżu, przed telewizorem, O NIEEE, no.. jakąś tam nadzieję mam, że coś jednak się wydarzy, że ktoś coś ogarnie, w tamtym roku było bardzo miło, ale chłopak który organizował imprezkę już nie trzyma się z nami, nie rozmawia, nie mówi "cześć" na ulicy. Dużo się zmieniło, naprawdę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz