Najgorzej, zostały dwa dni tego tygodnia i pięć dni kolejnego do wystawienia ocen. Szczerze? Naprawdę mi się nic nie chcę, a muszę zrobić wiele rzeczy. Wczorajsza kartkówka z chemii mam nadzieję, że poszła mi spoko, przecież spędziłam w poniedziałek sporo czasu na wykucie się, sprawdzian z planowania logistycznego był dla mnie zaskoczeniem, pozytywnym, zrobiłam całe zadanie, wszystkie pięć kroków, nowoczesne obliczanie kosztów logistycznych nie sprawiło mi problemu. Dzisiaj nic, wf, angielski, niemiecki zawodowy, i do domu, bo potem jakiś dzień dziecka ... ehe podziękować. Rozwiązałam arkusz z matmy który mieliśmy zrobić wczoraj na lekcji i kończę opracowywać wiersz Baczyńskiego. Cały dzień przespałam praktycznie i ugotowałam dobry obiad. Jest deszczowo nadal, to mnie jeszcze bardziej dobija, nie chcę mi się przez to nic, oczy mi zaraz wypłyną i padnę z powrotem spać. W tym tygodniu nie lubię ludzi ze szkoły, przepraszam. Oschła ja, niemiła ja. Piątku nadchodź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz