czwartek, 2 stycznia 2014

beginning

Hoho, 388 postów za mną. Pierwszy dodany w lipcu 2011, trcohę tego jest. Nie wiem jak zacząć, normalka. Dzisiaj była próba generalna poloneza, załamałam się, nie wiedziałam, że mój chłopak to takie "drewno", no cóż muszę przeżyć, ja też jaką wybitną tancereczką nie jestem.  Mało ważne, zobaczymy w sobotę, stres mnie zjada, brzuch boli, zjadłam dwa ziemniaki, troche mięsa, a rano kanapkę, ścisk w żołądku okropny. Poniedziałek spędzony z Dag i Bartkiem u Przemka w domu, przed tv, przy winie i dobrym żarciu. Sylwester o dziwo wypalił, oczywiście wszystko na ostatnią chwilę, u Dag. Jako-tako sylwester mi się podobał... No dobra średni był, bez szału, wypiłam z Dag mega dobry likier truskawkowy który smakował jak polewa do lodów i szklankę piwka. No i tak większość wypiła Dagmara, bo miałam za słodko w gębie. Echs średnio mi się podobało tak naprawdę bo miałam średni humor, a nie, że ludzie byli źli, czy muzyka, czy tam żarcie; a żarcia to mieliśmy dużo, najadłam się jak w wigilie. Zawiodłam się na fajerwerkach, było ich tak niewiele, a może po prostu było je słabo je widać przez wieżowce, może. Wczoraj spałam do godziny 15, ogarnęłam się i poszłam do Przemka, zjedliśmy pyszną kolacje w łóżku (sernik, jabłecznik, bigos, sałatka warzywna, devolay, schabowy, tymbaliki, UFFFFFFFFFF, jeszcze marynowane pieczarki iiiiii padliśmy. Wróciłam przed pierwszą do domu i wstałam nieżywa. Jutro dzień maturzysty, aha, okej; zjawię się, ale bez szału, nawet nie wiem jak się przebrać. Postanowienia noworoczne oczywiście są, ale nie chcę się nimi tutaj z nikim dzielić. Miłego dnia, weekendu. Okej pora zacząć ćwiczyć!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz